Zdjęcia tyłka nie urywają, ale nie taki był cel. Celem było odważenie się do zrobienia ich. Wiem, że jedno jest rozmazane, na jednym Zofia ma wykrzywioną stopę, a tak w ogóle to w połowie przypadków słońce daje jej po oczach, ale nawet ich nie obrabiałam. Nie chcę, żeby ktoś odebrał moje zdjęcia jako postawę "pstryknęłam parę niedbałych fotek, ale i tak je pochwalcie", zdaję sobie sprawę z ich mankamentów ;)
W sumie niektóre wyszły całkiem przyzwoicie jak na fakt, że robiłam je oglądając się nerwowo przez ramię, pstrykałam telefonem, a na drugim końcu smyczy miałam labradora...
To miało być w poziomie, ale za nic w świecie nie mogę go odwrócić, Blogger uparcie wrzuca je właśnie tak. Proponuję gimnastykę - głowa w prawo, głowa w lewo... ;)
Robiąc to zdjęcie na krawężniku miałam za plecami kamienicę... Dopiero po zrobieniu kilku ujęć obejrzałam się i zauważyłam, że patrzy na mnie "monitoring osiedlowy", czyli zaskoczona babcia w jednym z okien. Patrzyła na mnie podejrzliwie, dopóki nie zniknęłam jej z oczu.
A gdy maluchy wałęsają się po dworze albo bawią w swoim pokoiku...
...młodzież staje przed ważnymi decyzjami.
Chyba nowa lalka się szykuje :)
OdpowiedzUsuń