piątek, 14 marca 2014

56

Znowu narobiłam sobie blogowych zaległości. Dziewczyny mają nowe wigi, kupiłam trochę ciuszków, mam więc co pokazywać, ale... nie chce mi się. Jakoś nie mogę się skoncentrować, za dużo dzieje się w moim nielalkowym świecie. Muszę jednak wreszcie pokazać moją żywiczną kruszynkę, bo mieszka u mnie już od 21 stycznia! Wstyd i hańba. Cyknęłam dziś parę szybkich fotek. Mam pomysł na pewną sesję na dworze, ale najpierw muszę nakupić ciuszków i butów, bo bidula siedzi wciąż w tej samej, uszytej przeze mnie sukience...

Maluch to Lati Yellow Lami, a konkretniej główka Lami na ciałku Luts Tiny Delf - hybryda wyszła cenowo podobnie, a ciałko Luts jest fajniejsze.

Chłop mówi, że ta lalka tylko udaje niewiniątko i że nie wkurzone Dale, a właśnie ona będzie tą, która zadźga go pewnej nocy. Cóż...

Przed Wami szesnaście centymetrów spełnionego marzenia, czyli Rue :)












Przesyłamy buziaka na do widzenia ;)




P.S. Wypatrzyłam przypadkiem taką panienkę w rozmiarze 26 centymetrów. Czy tylko mnie wydaje się, że oczka są w tym samym kształcie jak u Rue i że ta lalka byłaby idealną starszą siostrą, gdybym kupiła rudy wig i zielone ślepka? Błagam, powiedzcie, że się mylę i pomysł jest do bani ;)

Cena jest bardzo kusząca, a ja od grudnia nie kupiłam sobie żadnej lalki...